Przed końcem świata

Konfederacka 4. Zdjęcie - Mariusz Kapczyński/Vinisfera.pl

Coś się kończy, coś się zaczyna. Fajerwerki, korki, kac. Jak wiadomo, dzięki Majom i Hollywood, w przyszłym roku świat się skończy. To niezły pretekst, żeby pootwierać wszystkie najcenniejsze butelki w naszych piwniczkach – nie chcemy, żeby padły łupem Obcych, dinozaurów, naturalnych katastrof ani żadnej innej siły wszystko unicestwiającej. Więc ogłośmy od razu 2012 Rokiem Otwartej Butelki.

A póki co – obowiązkowe podsumowania i życzenia. Powiedzmy sobie jasno: to nie był zły rok dla miłośników wina. Zamknięcie Pijalni Win Francuskich i krótkotrwała działalność sklepu Prestige to przykra sprawa, ale jednocześnie zadebiutował udanie Winoman, pojawił się drugi Wine Garage, no i wreszcie jest też Vintage. O dwóch poprzednich miejscach pisałem, o Vintage jeszcze nie miałem okazji – a to restauracja i, od niedawna, sklep z winem, ulokowane w miejscu, które z założenia nie budzi zaufania autochtonicznych szlifierzy bruków – a mianowicie w Rynku Głównym, na, mówiąc oldskulowym krakowskim szyfrem, linii A-B.

O samej restauracji się nie wypowiadam, bo jeszcze nie miałem okazji w niej jeść, ale do sklepu warto zajrzeć. Część win pochodzi z własnego importu właścicieli – m.in. świetne Prosecco od Furlana, dobry pomysł na Sylwestra – część zaś to staranna selekcja innych importerów. Znaleźć tu można m.in. fantastycznego, ziemisto-mentolowego Kekfrankosa od Weningera czy wspaniałe biodynamiczne szaleństwa z katalońskiej winnicy o frywolnej nazwie Escoda Sanahuja. Ich interpretacją Pinot Noir, znaną jako La Llopetera, zachwyciłem się kiedyś w Barcelonie, w Vintage kupić można zaś Les Paradetes, kupaż Garnatxy, Samsó (czyli Cariñena/Carignan) i lokalnego Sumoll negre. Można i należy, bo to wino , które trudno zapomnieć.

W sklepie Vintage

Kolejny powód, dla którego rok ów możemy uznać za całkiem udany, to Konfederacka 4. Tym razem zamiast topograficznego centrum, mamy do czynienia z obrzeżami – bo w Krakowie każde miejsce, do którego nie da się dorzucić rogatywką spod Sukiennic, to są peryferia. Konfederacka 4 to zarazem nazwa miejsca i adres. Miejsca piszę, bo to nie jest winiarnia, nie tylko i jeszcze nie. To szerzej zakrojony projekt, który docelowo łączyć ma sklep z winem i winny bar z bistro oraz kawiarnią, a także galerią i kto wie, czym jeszcze. Za wszystkim stoją twórcy sukcesu Kofeiny, ambitnego i uroczego lokalu w Suchej Beskidzkiej, więc możemy liczyć na ich doświadczenie. Na razie warto wpaść, by obejrzeć minimalistyczne, nowoczesne wnętrze i zaopatrzyć się w butelki dotychczas nieobecne w Krakowie – słynne, wałkowane i na łamach Kontretykiety Morgon od Lapierre’a czy wina z Le Due Terre

Perspektywy więc wydają się naprawdę w porządku – może wreszcie będzie gdzie ot tak, po prostu pójść na wino? Po stronie minusów jednak, obok nieuchronnego końca świata, zapisać musimy jednak wciąż fatalną sytuację wina w krakowskiej gastronomii. Znalezienie karty win, której ułożeniu ktoś poświęcił choćby minimalny wysiłek, wciąż graniczy z cudem. Tym bardziej należy docenić wysiłki osób takich jak Tomasz Szczepański, który w Aperitifie, popularnej restauracji położonej przy znacznie bardziej strawnym dla rodowitych Krakowian Małym Rynku, dba o to, żeby karta win była krótka i intrygująca, a ceny przyzwoite. Już dawno powinienem był o tym napisać, ale podsumowanie takie jak to wydaje się doskonałą okazją.

Już nie męczę dłużej. Tylko proszę pamiętać, w 2012. otwieramy wszystko jak leci. Innego końca świata nie będzie.


14 Komentarzy on “Przed końcem świata”

  1. Kris pisze:

    Dwie ważne kwestie.
    #1 W Vintage pracuje nasz ulubiony winny mudżahedin oraz amator win za parę euro. Warto to zapisać po stronie nieco kontrowersyjnych plusów tego miejsca.
    #2 Wiem, że Tobie nie wypada, ale nie zapominaj o karcie Zazie – jedno z nielicznych miejsc, w których do posiłku zdarza mi się zamawiać butelkę wina, bo nie przepłacona i naprawdę dobra. Inna rzecz, że zawsze jest to Frick, ale cóż poradzić:D

    • kubajanicki pisze:

      No więc już nie pracuje, opowiem Ci przy tzw. najbliższej okazji 🙂 Co do Zazie, to dzięki za wspomnienie – miło, że jest doceniania. Przy tzw. najbliższej okazji będzie też zresztą Frick!

      • Kris pisze:

        Zazie rulez. Wiodące miejsce wg mnie w Krakowie, kiedy zastosujemy przelicznik jakość – cena. Jakby jeszcze w karcie zagościł stek i wrócił lany Kasztelan, zamiast tego Żywca;) btw wczorajszy Bock tego browaru to była obraza dla gatunku. Prawdziwy gwałt na lukrecji:)

      • # zamknięcie Pijalni Win Francuskich nad tym najbardziej ubolewamy, ale pamiętajcie , że Pan Michał nadal organizuje, choć rzadko degustacje w Cudownych Latach ( tu też znajdziecie kilka fajnych win np. od Winnych Czarodziei …choc klimat tam raczej papieorosiano piwny 😦 )

        #Widzę, że szybka piłka z pracą … , ale może i dobrze, akurat Vintage ma najmniej przyjemny styl prowadzenia restauracji/winiarni … czas należy jak dla mnie do Zazie Winomana i Klimatów Południa 😉

        p.s. dbaj nadal tak dobrze o Zazie 😉

      • nie pracuje, bo mu się urwał ocean, ale mam nadzieję chłopaki, że rozumiecie moją strategię… też wam opowiem przy „nie wiem, kiedy” okazji. tak, pijam wina za parę Euro, bo lubię dobrą parę. 😉 a selekcja w Vintage, to po części moja sprawka. 🙂 walczę jeszcze z bogami na Olimpie, ale jestem bliższy już prawdy… będzie dobrze, musi. i innego Miłosza w szkole nie będzie. 🙂

  2. a Prestige’ owi oddaję osobisty HOŁD, jakby nie było czuję się dumny, że mogłem prowadzić najbardziej abstrakcyjny sklep z winem, chyba w całej Europie 🙂

  3. Liczę w takim razie na dobre wina 😉 i 3mam kciuki.

  4. Jongleur pisze:

    A w Zazie rewelacyjna grasica jest

  5. Łukasz Bielarz pisze:

    No tak… ładne podsumowanie.
    a La Wina…? 😉

    • kubajanicki pisze:

      Jak wszyscy to wszyscy, i babcia też! :))) Otóż wszem i wobec – La Wina na Asnyka – warto, choćby dla piemonckich win od Cogno i prosecco Malibran, kolejnego fajnego tropu na Sylwestra! 🙂

      • no, właśnie (bo cię kura jajkiem trzaśnie), jak mogłeś zapomnieć o naszej LA WINCE… pójdę na skargę do cioci Beaty, i wylądujesz na dywaniku u dyrektora Wojtka B. 😛 nie odzywam się do ciebie przez 10 przerw, a na wychowawczej masz przechlapane. Pani wychowawczyni zrobi ci kartkówkę z endemicznych na Bałkanach, i zobaczymy wtedy… ;P

        a, i nie podzielę się z tobą bułką na przerwie…
        a teraz idę ryczeć do kąta, że nie puszczają „moich piosenek” na dyskotece 😦

  6. Kris pisze:

    Oglądając tradycyjnie turniej czterech skoczni, tradycyjnie skacowany po Sylwku, mam gorącą prośbę o nie używanie przy mnie, przez najbliższy miesiąc, takich słów i wyrażeń, jak:
    Biodynamika
    Spontaniczna fermentacja
    Wino naturalne, uczciwe, prosto z serca winiarza.

    Natomiast uprasza się o przywrócenie takich określeń, jak:
    Siarka
    Taniny
    Apelacja

    Z góry dziękuję!

    P.S.: Pewne Magda zapewniała mnie, wspólnie ze swą równie pewną koleżanką, że po tego typu winach nie ma kaca. Ta, jasne…

    • kubajanicki pisze:

      No nie, to tu się panie lał strumieniami Bressan, Barriot, Cornelissen, Frick, Dettori i inny jeszcze fantastyczny hipster bulszit,a temu tanin brakuje, za apelacjami tęskni! Skandal!

      A poważnie, to dobrze wiedzieć, że żyjesz. Trzeba się będzie szybko spotkać na coś konwencjonalnego 🙂

      • Kris pisze:

        Panie, żyję to owszem, ale od wczoraj – niedziela była mocno non-hipster bulszit. Wszystko przez te burakowe soki.
        Co do spotkania to ja bardzo chętnie – może wpadniesz na noworocznego pokera we czwartek?:D
        Najlepszego!


Dodaj komentarz