Pęknięcia i bąbelki
Opublikowane: 04/01/2012 Filed under: Uncategorized 13 KomentarzyW porządku, bez ściemy, żadne tam ą ę, żadne bułkę przez bibułkę. Pękło sporo w tego Sylwestra, i nawet myśmy, ci rozpękujący butelki, nieco od tego wszystkiego popękali i w zasadzie do dziś się sklejamy. Ba, niektórzy pewnie nawet się trochę rozklejają, bo i jest się nad czym rozklejać – celebracje miały jednoznacznie winny charakter, a wszystkie wina, które piliśmy, były charakterne. Nie mogło zresztą być inaczej, skoro przyjęły nas gościnne progi Redaktora Tomasza K., a wśród świętujących znalazł się Joseph di B. vel Vinnoseur. Przy tak nieprzejednanych ewangelistach win naturalnych nawet największy hipster polskiej blogosfery, choćby nie wiem jak się wytężał, jak w wielkich i jaskrawych oprawach ubrał okulary i jak wiele hajsu zostawił Jadze Hupało za funky fryzurę, wyjdzie na nudnego mainstreamowego mydłka.
Piliśmy więc naturalnie, naturalnie. Były dwie butelki magnum przez Josepha dostarczone: wyznaczające standardy bezwstydnej pijalności Contadino 2007 od Franka Cornelissena, belgijskiego szaleńca ze zboczy Etny, oraz niesłychanie świeży po dziś dzień, żywy choć bez grama dodanej siarki, friulijski kupaż Pinot Nero i Cabernet Sauvignon od Bressana z 2000 roku. O ile koledzy, bardziej bez wątpienia doświadczeni, na Bressana wyrzekali, że się był nie otwarł i że nadto jednowymiarowy, a w zachwytach nad Contadino wprost rozpływali, o tyle mnie Bressan ujął jakością owocu, sprężystością i niekłamaną soczystością, Contadino zaś po prostu potwierdziło swoja klasę. Tylko tyle i aż tyle.
Był nowy rocznik Mon P’tit Barriot, 2010, wina roku w kategorii do 50 zł wg Magazynu Wino, i Mademoisselle Lilly 2010, bogate i aromatyczne nowe białe wino Bojanowskich, i wina Pierre’a Fricka. Było też wreszcie Tuderi 2006 od Dettoriego z Sardynii, dla mnie butelka wieczoru, wino głębokie i ekspresyjne zarazem, pyszne po prostu, doskonale zbudowane, mocne owocem, wszechstronne… Mimo okoliczności skrajnie niesprzyjających poważniejszym refleksjom, nie sposób było przejść nad nim ot, tak do porządku dziennego – a właściwie północnego, bo północ zbliżała się nieuchronnie.
I właśnie w związku z północą ostatnie spostrzeżenie. Na Gali Grand Prix Magazynu Wino tryumfy święciła włoska Franciacorta – ale ja mam w dziedzinie win musujących za zeszły rok innego faworyta. To Cremant d’Alsace, szampańską metodą produkowane wina alzackie, do niedawna zaledwie śladowo obecne na polskim rynku. W 2011 zaś mogliśmy wybierać już m.in. pomiędzy ekstremalnym Pierre’m Frickiem, eleganckim Bernardem Haegelinem, kontrowersyjnym Julienem Meyerem i wreszcie świeżo rzuconym do likusowej 13-tki Cremant 2008 od Alberta Manna. To fantastyczne wino w stylu szampańskim, jesiennym, ciut piwniczne, ciut szarlotkowe, ale przy tym wszystkim dość subtelne i powściągliwe wspaniale wpisało się w krajobraz noworocznego świętowania.
Dziś zaś, gdy mija sylwestrowa gorączka, a my wszyscy, noworoczni rozbitkowie, próbujemy jakoś przetrwać do Trzech Króli, nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć wszystkim gościom Kontretykiety – naprawdę wszystkim, także tym najbardziej krytycznie nastawionym – odwagi i samych sukcesów w omijaniu głównego winiarskiego nurtu, a przynajmniej wyłuskiwania z niego tego co wyjątkowo nasze i tego co nasze, bo wyjątkowe.
Niech przy tym każdy sam sobie tę wyjątkowość definiuje – jak K.Sch., który wśród naszych naturalnych ekscesów głośno wyrażał tęsknotę za odbeczkowymi taninami i tradycyjnymi apelacjami, bo taka jest jego kontrrewolucja – niech sam główkuje, jak iść o krok dalej, jak i wobec kogo być na przekór, jak myśleć pod prąd. Bo jak głosił stary góralski dowcip – z prądem to byle gówno płynie. O!
Contadino potwierdziło swoją mistrzowską opinię poprzez wariację na temat soku z buraków:) Pardon połączonych z malinami;)
Ja się panie kolego będę buntować niczym w Tangu Mrożka, czyli a rebours;)
Dla wszystkich współbiesiadników oraz wszystkich kontrowych czytelników – najlepszego w nowy rok!
K.Sch
Frank Cornelissen jest Belgiem. Do siego!
Zawsze mi się myli. Już poprawiam. Dzięki i najlepszego!
Ja przeczytałem, że jest Bogiem i już się zacząłem martwić:D
… a ja z innej beczki ..Mademoisselle Lilly 2010 mozna dostać u Kamila ?
Witam,
niestety Medemoisselle oraz najnowsze wino od Bojanowskich, czysty Syrah, będą dostępną dopiero na wiosnę, ponieważ jeszcze ich nie ma w oficjalnej sprzedaży. Przed świętami dostaliśmy jedynie 3 butelki na próbę. Pozdrawiam!
Hola Kuba!
The Contadino was actually a 2007 vintage, which is currently out of „print” 🙂
cheers!
Another one for me to correct – clearly I am still not in the best shape 😉
who would be after that night? i am surprised you were able to post at all 😉
Hehe, Mr Hipster bullshit myślał, że jest nieomylny:)
hehe, Krisiach, ale mu dajesz po goleniach – nie poznaję kolegi;) przypilnujemy, by Kuba pisał więcej o winie, nie to, co ja, bajkopisarz z koziej dupy trąba Alle Luja 😉
http://domaine-rock.blogspot.com/2012/01/ta-druga-rzecz-forever-young.html mein, klein nacht musik 😉
a ja byłem smutny i nudny. i myślałem o prawdziwych braciach bitnikach, a nie jakiś hipsterach 😛 i piłem skromnie Cremant de Die, nie wiem skąd, bo za cholerę tego nie napisano na butelce. umierałem, bo taki już mój los… żartuję, Kuba, please… nie popadaj w przesadę… i co ja mam z Tobą zrobić? i co ty zrobisz ze mną… przyzwyczaiłem się do ciebie, ale jestem z innego podwórka. szarości, Wojaczka, i tęsknie za fiordami. ok, już pierniczę, bo nie jestem takim ekshibicjonistą, żeby tu malować pejzaż moich uczuć. to wszystko przez ten internet, kiedyś byśmy to załatwili pod trzepakiem, i byłoby dobrze 😉 nam, chyba… jak śpiewał Bono-Lennon: but i, i still believe in LOVE! Trzymaj się chłopie, nie zapominaj o mnie.